Wcześniej zaplanowałam sobie, że to będzie zdjęcie ze spaceru, ale mój luby kolejny weekend spędza z kumplami, więc nie mam z kim iść, a nie lubię sama. Ale weekend kojarzy mi się też z czymś innym:
Kiedy robię herbatę w pracy (bo kawy nie piję) to przeważnie pije ją zimną, bo albo ktoś przyjdzie coś załatwić, albo trzeba szybko coś napisać. A w weekend mogę na spokojnie w domu zrobić herbatkę i pić ją gorącą, choć i tak dolewam troszkę zimnej wody, żeby się nie poparzyć :P
Przypadkiem w kadrze zdjęcia znalazły się mandarynki. Mama chyba kupiła zapas na weekend, więc będę je jeść w dużych ilościach, gdzieś między punktami z mojej listy "do zrobienia", a trochę się tego nazbierało.
Tak weekendowo jest u mnie :) A w międzyczasie podglądam jak jest u Uli i innych.
Też lubię gorącą herbatkę, a najbardziej chyba zieloną jaśminową :) I jeszcze kawę zbożową Anatola z mlekiem - pychota!
OdpowiedzUsuńKubek gorącej herbatki, dobra książka i weekendowe spokojne popołudnie w pełni :)
OdpowiedzUsuńMnie też się taka wersja weekendu bardzo podoba :)
UsuńŁadny kubeczek, a co do mandarynek to u nas szybciutko by zniknęły. Tym bardziej, że mój Bombelini je ostatnimi czasy bardzo polubił :)
OdpowiedzUsuńZnam te zimna herbatkę z pracy. ;) Weekend u Ciebie wygląda spokojnie - i o to chodzi!
OdpowiedzUsuńDziękuję za podglądanie. ;))
Pozdrawiam,
Ula
Decydowanie ciepła herbatka, mandarynki i chwila dla siebie lub na ogarnięcie zaległych spraw to przepis na całkiem niezły weekend :)
OdpowiedzUsuńjak tu ciepło i spokojnie.... :-)
OdpowiedzUsuńwłaśnie sobie uświadomiłam, że też dolewam odrobinę zimnej wody do gorącej herbaty...
UsuńPodoba mi się, też lubię gorącą herbatę, i też nie udaje mi się jej wypić w pracy, zawsze letnia albo zimna ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dla mnie kawa i herbata musi być obowiązkowo gorąca, zimnej nie wypije. A taka lekko przestudzona kawa zupełnie traci smak. A w pracy jak duży ruch, to już wolę popijać wodę, bo szkoda mi herbaty, która szybko stygnie niewypita.
OdpowiedzUsuń